W wulkanicznych górach czaiło się Zło - Umarli. A życie o tym wiedziało. Poradziło się więc Dusz, by im pomogły. A Dusze znały odpowiedź. Ale każda odpowiedź miała swoją cenę. I Dusze o tym wiedziały. I Dusze poniosły tę cenę.
Tam, gdzie mieszkały Stare Dusze, udała się pewna Kobieta. Kobieta niosła na rękach Dziecko. Dziecko czuło Zło - Umarłych. Kobieta ukłoniła się Duszom i powiedziała:
- W górach wulkanu czai się Zło. To Dziecko je wyczuwa, a Wy potraficie Złu zaradzić.
Dusze uśmiechnęły się gorzko i powiedziały:
- Potrafimy Złu zaradzić, ale za pewną cenę. Zło uśpi się i będzie spało, lecz już nigdy nie zobaczycie Dusz. Wszystkie pójdą do Światła. Ale nie martwcie się. Wyślę wam Konie ze Stajni, by rozwiązywały wasze problemy.
Kobieta pomyślała. Potem odpowiedziała:
- Niech tak się stanie.
Stare Dusze ukłoniły się i zniknęły w Świetle, a na ich miejscu pojawiły się Konie. Poniosły Kobietę i Dziecko do życia, a tam ich potępiono. Kobieta uciekła do lasu i tam, przy pomocy Koni, zbudowała Dom. A Dom był wielki. Konie uznały, że Kobieta dużo poświęciła, udając się do Starych Dusz, więc upiększyły Dom i stworzyły go Kamiennym. Kobieta zamieszkała tam z dzieckiem i przyjęła Dom od Koni. A tym Domem była ochrona przed Złem. I tak pojawiło się pierwsze Dobro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz